czwartek, 16 października 2014

16-18.10 Goa, Palolem Beach

Od wczoraj wieczór jesteśmy w Palolem Beach.
Jest cudnie - palmy, ciepla woda, malo ludzi - pełen relaks.
Wrzucam kilka zdjęć, może wieczorem jak będziemy mieli chwilę to coś napiszemy.

---------------

Do Palolem dotarliśmy późnym wieczorem, ok. 21.30 Troszkę szukalismy pokoju, po czym po pól godz. stwierdziliśmy że bierzemy cooolwiek, a rano poszukamy czegoś lepszego. 

Z rana, jeszcze przed śniadaniem zebraliśmy się szukać innego noclegu. Ja od początku wyjazdu marzylam o domku na plaży. Jednak wcale nie było tak prosto takowy wynająć... co roku na koniec sezonu domki są rozbierane, po to by z początkiem kolejnego sezonu znów je zbudować... sezon rozpoczyna się tak od listopada,  z 90 procent domków jest w budowie...

Domek w końcu wynajelismy, ponieważ nie było za dużo ofert cena trochę wygórowana... no ale kilka dni można poszaleć ;) mieszkamy w domku w osadzie Ciarans. Warunki świetne! Mamy domek z tarasem,  na tarasie hamak. W środku wielkie łoże z balsachimem z moskitiery... 

Pierwszy dzień minął na nic nie robieniu ;) Pełen relaks... słońce, plaża, palmy, woda ciepła lecz nie zbyt gorąca także przyjemnie chłodzi... jest cudnie :)

Drugi dzień także spędzamy w Palolem. Wycieczka łódka, oglądanie delfinów... znów plazing... spalone plecy u Piotrka i stópki u mnie... ;) zjedliśmy super, wypasiona kolacje (Piotrek zrobił nawet rybie zdjęcie).

Jutro mamy w planach wynająć skuter i pozwiedzać inne, okoliczne plaże. O 10 po śniadaniu musimy się wymeldowac.     Mamy nadzieję, że uda nam się pozostawić bagaże do wieczora. Kupiliśmy dziś bilety na jutrzejszy autobus do Hampi. Wyjeżdżamy o 21 i będziemy jechać ok. 8 godz - nocnym autobusem z kuszetkami - jesteśmy bardzo ciekawi jak będzie wyglądał taki autobus...

----------------------------

Ostatni dzień na Goa. Zjadamy śniadanie wymeldowujemy się, zostawiamy bagaże w recepcji, kupujemy mapę i jazda. Wiatr we wlosach, krowy, świnie na drogach, mkniemy naszą honda kretymi drogami nabrzeża Goa. Na początku trochę niepewnie, błądzimy pytamy o drogę i znów pożeramy kilometry. Pierwszy postój, świątynia przy drodze wchodzimy i.. skarcono nas bo nie zdjelismy butów. Zwiedzamy i w drogę. W hondzie paliwo znika jak szalone stajemy w sklepie spożywczym kupujemy dwa literki i znów jedziemy. Docieramy do kolejnej świątyni,  jakiejś ważnej bo mnóstwo tam modlacych się hindusow. Jesteśmy jakieś 60km od Palolem, kierujemy się z powrotem. Zatrzymujemy się w Agonda wychodzimy na plaże i oczom nie wierzymy. Plaża dwa razy szersza niż w Palolem i może z 50 ludzi wliczając ratowników i sprzątaczki.  Siadamy w knajpie przy plaży piwko, jedzenie, kąpiel w morzu i nagle pada ciepły deszcz. Przeczekujemy aż przestanie padać i wracamy. Teraz już wykąpani czekamy na nocny autobus do Hampi. Ciekawe jak nam minie ta podróż mamy miejsca leżące:) 



2 komentarze: