sobota, 25 października 2014

Podróżowanie po Indiach, życie Hindusów

Specjalnie na życzenie Filipa trochę o ludziach, jacy są, jak się zachowują:)

Zacznę od tego, że rano całe Indie się myją i sprzatają. Hindus po przebudzeniu udaje się do łazienki, aby umyć zęby chrzakąkając przy tym plując itd. Wyglada to jak jakiś specjalny rytuał. Niezależnie czy to łazienka w domu, na dworcu,  w pociągu, restauracji wszędzie mnóstwo ludzi, trudno umyć ręce wśród tylu czyściochów:) W Mumbaju jadąc z lotniska rano widziałem wielu ludzi, którzy spali na straganach - w dzień służą jako lada, a nocą kładą się na nich przykrywają jutowumi workami i śpią. Tacy ludzie najczęściej myją się na ulicy, przy jakiejś pompie lub publicznym kranie. Później sprzatają wokół swojego domu, sklepu, restauracji czy straganu. Starannie miotełką zamiatają śmieci, które najczęściej ladują obok w rynsztoku bądź u sąsiada.

W pociągu:
W Indiach koleją  codziennie podróżują miliony ludzi, do pracy, na wakacje, w poszukiwaniu męża dla córki itd. Jest kilka klas wagonów: first class z AC (czysto, w cenie posiłek i pościel), second class z AC, 3 class z AC, sleeper class (zamiast ac jest sporo wentylatorów, można otworzyć okna i podziwiać widoki, po 3 koje na przeciwko siebie i 2 od strony korytarza), chair class (zwyla siedząca z rezerwacją miejsc, dobra na krótkie przejazdy), second class (druga klasa, bez rezerwacji miejsc). My jak do tej pory wybieraliśmy te dla zwykłych ludzi - sleepery lub chair class.

Całe Indie można przejechać , jeśli tylko nie musisz do toalety, bez wstawania z miejsca. Króluje tu handel obnośny, wszystko donoszą na miejsce. Od ćaju (słodka herbata zaparzana mlekiem, nawet nam zasmakowała) noszonego w wielkich termosach, przez kanapki, dosy, samosy, wodę, chipsy, napoje typu cola, przez breloki, kolczyki,  gazety, latarki, owoce, orzeszki - można tu dosłownie kupić wszystko.
Około godziny 12 po wagonach chodzi pan z kartką i zbiera zamówienia na obiad, który jest podawany w metalowych, zamykanych miskach, bądź na aluminiowych tackach około godz. 14. Po obiedzie życie w pociągu zamiera, nikt nic nie sprzedaje ustają głośne rozmowy... pora na sjeste. Gaśnie światło,  cały pociąg drzemie, śpi, chrapie. Trwa to jakąś godzinkę, a potem znów ćaj, pani, water itd. 

Przez wagony przetacza się też cała masa innych ludzi np. chłopak który wymiata śmieci spod siedzeń szmatą oczekuje za to zapłaty, ale nie nachalnie, jego praca jednak w żaden sposób nie poprawia komfortu podróży. Trudno też określić jego wiek może ma 12 a może 18 lat.
Za chwilę pojawia się ślepiec, który umila nam podróż śpiewając, strasznie przy tym falszuje.
Widzieliśmy też mężczyznę bez nóg,  kobietę albinosa, przy czym wszscy żebrali nie są zbyt nachalni. Tylko na dworcu w Hospet starsza pani była bardzo natretna pokazywała, że jest głodna, a gdy Marta częstowała ją bananem to nie chciała. W tym czasie ja rozmawiałem z chłopakiem, który powiedział że jest to pijaczka. 

Chłopak, z którym rozmawiałem pracuje na tym dworcu, jest odpowiedzialny za to, żeby na monitorach wyświetlały się reklamy miejscowego hotelu, i faktycznie jest tu potrzebny, bo kilka razy reklama znika po czym on pędzi gdzieś, za chwilę pojawia się Windows na monitorach i znów lecą reklamy - Hindusi są mistrzami w wymyślaniu miejsc pracy:) Chłopak (imienia nie pamiętamy:) zarabia 6000 rupii i mówi że to tak ni dobrze ni źle. Rozmawiamy troche o kosztach życia i tak np. internet 3G na miesiąc w tel. 250 INR, samochód typu suzuki Swift ok 740 000 INR trochę sporo w porównaniu do zarobków...

Generalnie większość spotykanych przez nas tubylców to bardzo sympatyczni ludzie, przyjaźnie nastawieni do turystów. Ciekawi są nas, naszego kraju. Często dużo rozmawiamy - najczęściej w pociągu, przy tak długich podróżach jest sporo czasu na zawieranie znajomości...
Część pytań zawsze się powtarza: jak mamy na imię, skąd jesteśmy, czy mamy dzieci (tak - to bardzo istotne pytanie, którego u nas raczej nie zadaje się obcej osobie), czy pierwszy raz w Indiach, na jak długo, gdzie już byliśmy... Jezeli zapowiada się na dłuższą rozmowę to pytają także gdzie pracujemy, czy naszw małżeństwo jest aranzowane... Czasami jednak rozmowa toczy się długo na różne inne tematy.
I tak na przykład w drodze z Mumbai do Goa poznajemy rodzinke, która jedzie na wakacje także na Goa. Wszyscy dobrze mówią po angielsku, matka najmniej się odzywa, ale to raczej wynika z nieśmiałości. W większości zagadają do nas mężczyźni i głównie do Piotrka - to chyba wynika z ich kultury, kobiety nie zagadają do obcych, chyba że po dłuższej chwili, po tym jak jej mężczyzna zapozna towarzystwo. Widać ze wykształceni, z klasy średniej. On pracuje w firmie importujacej składniki/smaki do lodów, córka lat 9 świetnie mówi po angielsku (niestety lepiej od nas obu - podczas tej rozmowy pierwszy raz wyciagnelismy słownik). Wypisują nas dużo o Polskę,  o to jak wygląda, co się uprawia, co się je. Pytają jak wygląda nasze mieszkanie. Na koniec dostajemy wizytówkę ;)

Odnośnie wizytówek wiele osob je ma i chętnie rozdaje :) zwiedzając skuterem okolice Palolem pod jakaś tak świątynia poznajemy dwóch mężczyzn, jeden z nich pracuje w Mumbai - dostajemy wizytówkę i w razie potrzeby mamy dzwonić. :)

Jest wiele do opowiadania - nie możemy wszystkiego opisać,  bo o cym będziemy mówić gdy wrócimy. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz